60 Rajd Nocny im. Wł. Podobińskiej

Wspomnienia rajdowe

To już 60 raz turyści młodzi i starsi wędrowali nocą szlakami Roztocza tym razem do Górecka Starego.
Wspominam rajdy, kiedy nam pogoda nie sprzyjała. Tak było we wrześniu 1983 roku, kiedy meta była w Grabniku Górnym. Turyści początkowo z ochotą wędrowali, ale gdzieś przed północą niespodziewanie nastąpiło załamanie pogody: burza, grad i wichura bardzo dokuczyły nam. Do autokarów trzeba było dojść ok. 3 km leśną drogą, którą blokowały połamane drzewa.
Już w XXI wieku rajd z metą w Senderkach na pewno zapamiętamy, kiedy błądziliśmy w ulewie po debrach w okolicach Kątka. Kiedy wreszcie doszliśmy do Starej Huty to nie mogliśmy dojść do autokaru, bo nie znaleźliśmy drogi a podwórka były pilnowane przez burki.
Na 60 Rajdzie pierwszy raz w historii wydarzyła się rzecz niespotykana.
Uczestnicy przyszli na parking już przed 20-tą. O umówionym czasie nie pojawiły się jednak 2 autokary.
Telefon milczał. O 20.15 podjęliśmy decyzję jedziemy do Wólki Łabuńskiej. Kiedy z Pawłem byliśmy na bazie – było cicho i był problem, bo gdzieś przed 19-tą pojawiły się dziwne stwory na miotłach przeleciały przez autokar, coś chrobotnęło i nie można było zamknąć drzwi.
Z piskiem opon przyjechał pan mechanik, rozebrał sporo części i nic. Po dyskusji szybko przywołaliśmy na pomoc znajome roztoczańskie czarty.
To one nam pomogły i przypędziły z lasu Łabuniec wstrętne czarownice. Okazało się, że jedna ma krótszy kij od miotły.  Czarty zmusiły czarownicę do szukania części kija i okazało się, że ten kawałek zablokował drzwi. Autokary wyruszyły do Zamościa z 2 godzinnym opóźnieniem.
A na parkingu młodzież nie przejmowała się tylko się bawiła i śpiewała. Kiedy zdenerwowane mamusie chciały zabrać dzieci – nikt nie miał ochoty wracać do domu.
Szczęśliwie dojechaliśmy na starty to Tereszpola, Brzezin i wyruszyliśmy na pieszą wędrówkę.
Chmury się gdzieś podziały, bezchmurne niebo, księżyc na wschodzie i migające gwiazdeczki…
Już zapomnieliśmy o problemach w Zamościu.
Przewodnicy opowiadali o trasie. Wdrapaliśmy się na Wysoką Górę – stąd wspaniałe widoki, tylko gdzieś z daleka miejscowe wilki z ciekawością przyglądały się nam. Trasę  prowadzili Andrzej i Adam.
Na trasie drugiej też były atrakcje. Wędrowaliśmy traktem pątniczym w kierunku Górecka Kościelnego. W głębokiej dolinie szumiały na wodospadach wody Szumu. Był nawet transformator pobierający prąd z ziemi tzn. z piekła. Trasę 2 prowadzili Paweł i Agnieszka. Nikt się nie zagubił w czasie wędrówek.
Ok. 0.30 uczestnicy doszli na metę budząc po drodze wszystkie psy w Górecku Starym.
Po krótkim odpoczynku ze świetlicy poszliśmy do ogniska nad źródełkiem (krynicą), który zasila Szum dawniej zwany Bździną.
Odbyły się konkursy krajoznawczy, piosenki turystycznej i na czarownicę oraz czarownika. Tych było tylko trójka, bo pozostałe zostały w lesie Łabuniec i pilnowane przez moje znajome czarty.
Andrzej – kierownik Rajdu częstował lizakami a głównymi nagrodami za udział w konkursach były nowoczesne mini latareczki i słodycze.
Tak zakończył się rajd. Kiedy na wschodzie niebo jaśniało pojechaliśmy do swoich domów.
Podziękowania za pomoc w organizacji Rajdu dla: p. Marii Gmyz sołtysa Górecko Starego, p. Marka Gmyza i druhów z OSP w Górecku Starym, Kadrze Oddziału Andrzejom, Pawłowi, Adamowi, Agnieszce,
Bogusi, Marianom oraz opiekunom młodzieży, kierowcom.
W rajdzie uczestniczyło 130 turystów z Zamościa i Szczebrzeszyna i Nielisza.

Koszty transportu są częściowo dofinansowane z dotacji Miasta Zamość.

Do spotkania jesienią na Rajdzie „Miłośników Roztocza”.

Wspomnienia napisał Edward